piątek, 24 maja 2013

Rozdział XII: Kłótnia

Kiedy biegliśmy już dłuższy czas, nagle przypomniała mi się pewna ważna sprawa.
- Gmork.. - zaczęłam.
Ten przystanął. Ja też stanęłam, po czym spojrzałam mu prosto w oczy.
- Naucz mnie tej mocy dhamona - powiedziałam stanowczo.
- No, ale mówiłem ci, że to pojawia się dopiero... - zaczął mój przyjaciel, ale ja mu przerwałam:
- Nie chodzi mi o to. Jak wcześniej to zrobiłeś..?
- Kiedy?
- W ukrytej jaskini Shafreyów.
- No, po prostu użyłem swojej mocy.
- Jak?
- Blue, uwierz mi - zaczał Gmork - sama tego nie wywołasz, to samo przyjdzie. I podejrzewam, że to już niedługo.
- Jakim cudem..? - spytałam, nieco zirytowana. W ogóle nie wiedziałam, dlaczego się tak denerwuję i upieram, ale teraz głupio było mi przyznać, że sama nie chciałam tak się zachować. Pewnie ty też tak czasem masz, więc wiesz o co chodzi. Mnie to akurat trudno ująć w słowa.
- Co?
- Skąd wiesz, że to niedługo?
- Przeczucie.
- Yhym... - mruknęłam.
Zapanowała krótka cisza. Po chwili coś mi się jeszcze przypomniało:
- Przed czym uciekaliście? Wiesz, wtedy gdy wbiegliście do waszej kryjówki.
- Sam nie wiem. Słyszałem tylko, że mamy uciekać, a dalszej części już nie pamiętam, tego co zobaczyłem i w ogóle...
- Kłamiesz.
- Niee, mówię prawdę! - bronił się Gmork.
- Yhym... - burknęłam. Postanowiłam już zakończyć tę rozmowę.
Poszłam dalej, chciałam przemyśleć to i owo. A może i nie..? Nie, nie miałam ochoty myśleć. Po prostu szłam po to, aby być sama. Gmork widocznie to zrozumiał, bo nie szedł za mną - tylko odprowadził mnie wzrokiem.
Położyłam się niedaleko, ale na tyle, aby mój przyjaciel mnie nie widział. Westchnęłam i położyłam łeb na łapach, pogrążając się w myślach.
Nagle usłyszałam za sobą szelest. Myślałam początkowo, że to Gmork, więc powiedziałam:
- Zostaw mnie. Chcę być sama.
Jednak nie usłyszałam odpowiedzi. Tylko kolejny szelest. Myślałam, że Gmork mnie posłuchał i poszedł sobie.
Ale po chwili poczułam chłód, jakby słońce, które było w zenicie, nagle zaszło. Spojrzałam w górę, a wtedy zamarłam. Nade mną stało... Nie wiem co, w każdym razie byłam pewna że to nie Gmork.
Skąd ta pewność? Bo mój przyjaciel pewnie by nie pozbawił mnie przytomności..

1 komentarz:

  1. Cóż...nasuwa się pytanie, kto to był? Albo co to było? Czekam na następne. :)

    OdpowiedzUsuń