środa, 15 maja 2013

rozdział XI: Pożegnanie

Wstałam wcześnie rano. Od razu upewniłam się, że wszyscy są w jaskini. Tak, byli. Odetchnęłam z ulgą. Może tamte kroki były tylko złudzeniem, albo snem? Postanowiłam się tym nie przejmować i wyszłam z groty.
Ruszyłam w stronę pobliskiej polany, gdzie miałam nadzieję, że znajdę jakiegoś królika czy sarnę. Gdy się tam już znalazłam, ujrzałam dwa dorosłe króliki. Ruszyłam za jednym z nich w pogoń i po chwili skoczyłam na niego. Chwyciłam go za kark i wbijałam swoje kły w swoją ofiarę, która się wyrywała. W końcu królik skonał. Zjadłam go ze smakiem, po czym wróciłam do jaskini.
Gdy tam weszłam, okazało się, że wszyscy już się obudzili. Akurat wychodzili albo mnie szukać, albo się najeść.
- O, cześć, Blue - przywitał się Gmork. Uśmiechnął się.
- Hej - powiedziałam. Spojrzałam na Lune i Arię. Te akurat wychodziły z jaskini. Także się przywitały.
Potowarzyszyłam im podczas ich polowania, a potem poszliśmy się napić do strumyka, który na szczęście nie był za daleko.
Później, gdy wygrzewaliśmy się na słońcu, Lune powiedziała:
- Blue, Gmork.. Musimy wam coś powiedzieć.
W mojej głowie było wiele niepokojących i tych lepszych myśli. Miałam nadzieję, że tego zmieszania nikt nie zauważył.
- Mówcie - powiedział spokojnie Gmork.
Aria wzięła głęboki oddech.
- Obie należymy do pewnego stada. Nasz alpha wysłał nas na wyprawę w poszukiwaniu żywności. Nasze stado leży kilka dni drogi stąd, a tam trudno znaleźć jakąkolwiek sarnę, a nawet królika. - mówiła. - No i poszłyśmy. Zostałyśmy złapane przez ludzi, co z resztą wiecie. I dość długo nas nie ma, alpha pewnie się martwi, że nam się coś przydarzyło... I.. my...
- ...musimy wracać do naszego stada - dokończyła Lune.
Na chwilę zapanowała cisza, a potem zapytałam:
- Czy kiedyś się jeszcze zobaczymy..?
- Na pewno - odparła Lune z uśmiechem. - To zależy też od naszego alphy. Kto wie, może nasze stado przeniesie się w te okolice? Jest tu dużo żywności. To dobre miejsce dla nas.
Też się uśmiechnęłam.
- Kiedy wyruszacie? - spytał Gmork.
- Najlepiej by było, gdybyśmy wyruszyły już teraz - powiedziała Aria. - Lepiej być jak najszybciej, zanim nasze stado pomyśli, że przytrafiły się nam coś złego.. I, żeby coś w końcu zjedli!
- Hmm, no fakt. Jeśli chcecie, możemy was, eee.. odprowadzić - powiedziałam.
- Myślę, że to nie jest dobry pomysł - uznała Lune.
- Dlaczego?
- Trudno to wytłumaczyć - westchnęła wilczyca moonakr. - Nie chodzi mi o niebezpieczeństwa, tylko... Może zabrzmi to tak, jakbym was uważała za słabeuszów, ale mamy obawę, że nie przetrwacie. My znamy tamte strony i wiemy, jak sobie poradzić z tamtejszymi stworzeniami.
Chciałam zacząć wykład o tym, że jesteśmy dhamonami i damy sobie radę, ale Gmork powiedział:
- Dobrze.
.. po czym spiorunował mnie wzrokiem.


* * * 

Długo patrzeliśmy za Lune i Arią. Później, gdy zniknęły nam z oczu, pobiegliśmy w dalszą drogę, szukając przygody.

1 komentarz:

  1. Typowe pozbycie się postaci pobocznych, by skupić się na tych najważniejszych, w tym wypadku na Blue i Gmorku. W sumie jest to dobre. Nie będzie tak wiele postaci do manewrowania, więc można będzie się skupić na najważniejszych. Fajnie. Jestem ciekawa co będzie dalej. To ciągłe szukanie przygody, zachęca czytelnika by zaczął myśleć. Wiele było teraz przygód z ludźmi. Ja np. chciałabym bardziej poznać co to jest ta moc dhamonów. Zobaczyć ją w tym opowiadaniu. Czekam na następne z zniecierpliwieniem. :)

    OdpowiedzUsuń