wtorek, 7 maja 2013

Rozdział X: Rozwikłanie zagadki i nowa do rozwiązania

Po co by tu opisywać walkę wilków..? W każdym razie była ona zawzięta. Ba, bardzo zawzięta. Jednak był pewien moment, który rozwikłał całą sprawę z Gmorkiem.
Kiedy dhamon atakował właśnie Arię, ta chwyciła go za szyję i, o dziwo, z wielką siłą rzuciła go o skałę w podziemnej jaskini pod drzewem. Wszyscy zamarli, i ja, i Lune, Aria.. I Shafreye. Ci szczególnie byli zdezorientowani i... W ich oczach zobaczyłam strach.
Gmork leżał chwilę nieruchomo, po chwili podniósł głowę.
- Gdzie ja jestem..? - spytał słabym głosem. Rozejrzał się wokoło.
Po chwili można było spokojnie powiedzieć, że odzyskał siły; Gmork wstał na własne nogi i zaczął warczeć na Shafreye, dotąd ich "przyjaciół".
- To nie tak jak myślisz..! - powiedział jeden z wilków.
- T-tak, właśnie... - reszta też starała się jakoś bronić. Ja, Lune i Aria nie wiedziałyśmy, o co chodzi.
Shafreye cofali się, mimo, że w ich stronę szedł tylko jeden skontuzjowany wilk. W ich oczach widoczny był strach.
Po chwili, mimo tego, że Gmork był ranny, dhamon zaatakował. Zrobił to tak szybko, że po chwili wszyscy leżeli na ziemi, jęcząc. Widać było tylko, jak jego symbol na przedniej prawej łapie zaczyna świecić, podobnie jak oczy. Po chwili jednak było już po wszystkim.
Zamrugałam szybko oczami. A więc to tak wygląda moc dhamonów. To pewnie dlatego Shafreye zaczęły tak bać się Gmorka. Tylko dlaczego wcześniej był ich dobrym towarzyszem? To było dla mnie niezrozumiałe.

* * *

 Gmork opowiedział nam o tym, jak Shafreye chciały podstępnie wykorzystać go, podawając się za jego przyjaciół. Później do swojego jedzenia dostał coś dziwnego, co sprawiło, że był zupełnie, można powiedzieć, zahipnotyzowany. Shafreye manipulowały nim jak zabawką, chcieli dzięki dhamonowi zyskać znacznie więcej.
- Tylko co się wydarzyło wcześniej w jaskini? - spytała Aria.
- Tego nie pamiętam. Tego akurat nie - odparł Gmork, nieco zakłopotany.
- Czyli... Mamy kolejną zagadkę? - domyśliła się Lune - Bo skoro taka silna ekipa nie dała sobie rady z tym... czymś, bo nie wiemy, co to jest, to musi być to coś poważnego. Musimy się dowiedzieć, co to takiego. 
Wszyscy przytaknęliśmy.

Podczas gdy ja i Gmork leżeliśmy pod drzewem, odpoczywając po walce, Lune i Aria poszły gdzieś na ubocze i zaczęły o czymś rozmawiać. Aria była trochę zirytowana, a Lune stale o czymś zaprzeczała i mówiła, że "Nic się nie stanie, jak wrócimy później". Zaczęłam się bać, że Lune i Aria też zostały jakoś zahipnotyzowane i są pod wodzą tego potwora i muszą szybko wracać! Odepchnęłam od siebie tę myśl. W końcu trzeba myśleć pozytywnie! 
Po chwili Lune i Aria wróciły do nas. Nie wzbudzały żadnych podejrzeń do tego, że moje obawy się spełniły. Na szczęście. 
W czwórkę poszliśmy zapolować. Po obiedzie poszliśmy do jeziora, aby się orzeźwić. I tak nam minęła reszta dnia. 
Gdy znaleźliśmy opuszczoną, nawet sporą jaskinię, od razu do niej weszliśmy i usnęliśmy bardzo szybko. Przynajmniej ja, nie wiem jak reszta. Jednak, kiedy zasypiałam, słyszałam, że ktoś stąd wychodzi...

1 komentarz:

  1. Miło wiedzieć że jednak nie zdradził :)
    Hipnoza...ciekawe. Aczkolwiek po raz kolejny zatrzymanie w takim momencie że chce się wiedzieć więcej jest...powiem po prostu że chce czytać dalej ;)

    OdpowiedzUsuń