niedziela, 5 maja 2013

ROZDZIAŁ IX: Co się stało z Gmorkiem?

U tej rodziny mieszka się bardzo miło, ale jednak jest trochę za ciasno. Przynajmniej mamy dach nad głową, ciepło, jedzenie. Codziennie bawimy się z małą Amelką, która umie raczkować i najczęściej rzuca nam swoje zabawki na dworze, siedząc na kolanach matki. Hmm, może to dziecinne i głupie, że bawimy się z tą dziewczynką i że tak szybko dałyśmy się oswoić. Nie, nie może. Na pewno głupie.
Pewnego wieczora znowu rozmawiałyśmy w trójkę o Gmorku. Moje przyjaciółki myślały, że się w nim zabujałam. Nie zaprzeczałam, tylko śmiałam się. Bo nawet nie wiem, czy tak, czy nie. W każdym razie postanowiłyśmy go znaleźć po tym, jak za kilka dni opuścimy dom.

* * * 

W końcu nadszedł ten dzień, kiedy pożegnałyśmy się z tą miłą rodziną i poszłyśmy dalej. Dobra, nie dalej - wracałyśmy w miejsce, gdzie wcześniej byłyśmy uwięzione, aby rozpocząć śledztwo w sprawie Gmorka, czy jak to mogę nazwać inaczej...
Gdy dotarłyśmy na miejsce, w ogóle nie było tu głazu, który zwykle zasłaniał wejście do jaskini. Zdziwiłyśmy się i zaczęłyśmy myśleć, że się pewnie zgubiłyśmy i to nie ta jaskinia. Weszłyśmy do niej i od razu miałyśmy pewność, że dobrze trafiłyśmy. 
Na ziemi były ślady walki, (chyba nie muszę tłumaczyć, jak wyglądają, prawda?) co oczywiście nie dało nam pewności, że to jest to miejsce, gdzie wcześniej byłyśmy. Dowodem na to, że to jest ta jaskinia, nie był też odcisk wilczych łap. A może..? Ale stuprocentową pewność dał nam szary wilk leżący w rogu jaskini - był to jeden z Shafreyów. Chciałyśmy z nim porozmawiać, co tu się stało, gdzie poszła reszta itd, no ale... Z nim już nikt inny nie pogada.
Wybiegłyśmy z jaskini i zaczęłyśmy węszyć. Trafiłyśmy na odpowiedni trop i poszłyśmy nim. W końcu trop się urwał. Wszystkie trzy wymieniłyśmy spojrzenia. Stałyśmy właśnie przed wielkim, starym dębem, którego korzenie tworzyły pewien otwór, przez który można było wejść do środka. Lune bez chwili wahania wskoczyła, więc ja za nią, Aria była tuż za mną.
Okazało się, że to było tajne wejście do innej jaskini. Zza rogu zobaczyłyśmy Shafreye rozmawiające ze sobą. Oczywiście w rozmowie uczestniczył też Gmork. Uznałyśmy, że lepiej nie pokazywać się. Może podsłuchiwanie jest też jednym z tych gorszych pomysłów, ale wybrałyśmy to niż się pokazać Shafreyom.
Byłyśmy nieco daleko od nich, ale na tyle blisko, abyśmy mogły usłyszeć ich rozmowę.
- Miejmy nadzieję, że tu nikt nas nie znajdzie - powiedział jeden z nich, dysząc ciężko jak po długim biegu. Widocznie dopiero co tutaj weszli.
- Mieliśmy wielkie szczęście.. Tylko został Wreik - dodał kolejny.
- Teraz będziemy musieli uciekać w strachu przed nimi - powiedziała czarna wilczyca.
Miałam ochotę zapytać się na głos, przed kim tak uciekali, co to była za walka w tamtej jaskini... No ale nie mogłam. Ledwie się powstrzymałam! Słuchałyśmy dalej..:
- Musimy coś zrobić z tym... czymś! - wykrzyknął tamten pierwszy.
- Tylko co..? - spytała wilczyca.
Dalszej części rozmowy nie usłyszałyśmy, bo Shafreye ściszyły głos na tyle, że z tej odległości nie dało się nic słyszeć. Chciałyśmy wyjść po cichu, ale kiedy już zaczęłyśmy wychodzić, wilczyca zawołała:
- Kto tu jest?!
Zdawało mi się, że serce mi na chwilę stanęło. Znieruchomiałam, podobnie jak Lune i Aria. Miałyśmy nadzieję, że nikt nas nie zdemaskuje. Wilczyca jednak podeszła w nasą stronę i po chwili już stałyśmy przed Shafreyami.
Gmork widocznie nie miał wcale zamiaru nam pomóc i powiedzieć, że nie jesteśmy szpiegami jakiegoś wrogiego klanu. Po prostu stał i się na nas patrzył, jak reszta wilków.
- Nie powinnyście tutaj być - w końcu rzekł ciemnoszary basior, po czym zwrócił się do reszty: - Nie wiadomo, ile usłyszały. Mogą wiedzieć za dużo. Nie powinniśmy ryzykować. Trzeba je zlikwidować.
Reszta przytaknęła. Ustawili się w dwóch rzędach na przeciwko nas. Może wyglądało to trochę śmiesznie, ale mnie, Lunę i Arię dało niepewność. Po chwili dziwny błysk w oku czarnej wilczycy uświadomił nam, o co chodzi; rozpoczynała się walka na śmierć i życie.
Stanęło mi serce. Nie chodziło mi o to, że trzy wilczyce miały stawić czoło trzem wilkom i jednej - sprawiającej wrażenie silniejszej niż basior - wilczycy. 
Moj feler był taki, że Gmork wcale się nie sprzeciwił. Też był gotowy do walki, jak reszta.




1 komentarz:

  1. Najbardziej co mnie ciekawi to o co chodzi z Gmorkiem. Dlaczego taki się stał. Co nim pokierowało, albo czy po prostu gra. I z chęcią się tego dowiem...

    OdpowiedzUsuń